SKRPG

Jessica Akariyamo

[*goni wujka Hao* daj cukierka. *widzi, że go nie dogoni* to trzeba inaczej. *oczy kota ze Shreka* Kocham Cię wujku Hao]

Mathilda Mattise

[nie lubię lizusów*do Jess* *zjada cukierka, którego zwędziła Hao* mmm... malinowy *.* ]

Hao Asakura

( *wyglebil sie z wszystkimi cukierkami XD"
Mattie, nie wiem co Ty jesz, ale tam nie bylo malinowych cukierkow xDD)

Livia Asakura

- Owszem. Ja jednak wole kręcić się poza tym. Um.. nic takiego. Włóczyłam się tu i tam. Zdobyłam Miyoki, doszły nowe umiejętności. Czyli jak mówiłam- nic takiego. A Ty...? Gdzie byłeś?- zakończyła swoją wypowiedź pytaniem. Odwróciła lekko głowę do tyłu, słysząc szepty i zlustrowała osobników swoimi niebieskimi, jak zwykle (no prawie) spokojnymi oczyma. Dużo osób musiał zebrać.

Jessica Akariyamo

[cicho bądź *kopie ją w kostkę*]

Mathilda Mattise

( a moze to był lizak, który dostałam od Ugi?... >.> *wcina lizaka, który zawiera więcej konserwantów niż składników* )

Mick Aristide

[ ciekawy ten obóz... tylko jak ja się do niego dostanę?? Nikt mi nie powiedział, którędy... : ( ]

Mathilda Mattise

[ mueheheheheheh xDD ]

Jessica Akariyamo

[Hao, mogę się do Ciebie przenieść? Czy lepiej, żebym dalej Cię śledziła?? XD]

Hao Asakura

(Mick, wpadnij na niego przypadkiem xdd a mapka byla w ulotce, trzeba bylo sobie wziac z klanu >D
Jess, jak uważasz xd)

- Ja? Heh.. zbierałem siły na turniej w pewnym bezpiecznym miejscu. - odpowiedział i wbił swoje spojrzenie w ogień. Dwoje szamanów siedzących przed namiotem podniosło głos, najwidoczniej się kłócili
- Musisz być kretynem, żeby tak myśleć! - krzyknął pierwszy
- To ty jesteś kretynek, skoro nie wierzysz, że mi się uda! - odparł drugi. Nie minęła chwila a już padł pierwszy cios. Hao przyglądał się im z rosnącą irytacją

Jessica Akariyamo

[ja nie uważam *ponieważ nie uważała wpadła do dziury* AAA!!!]

Livia Asakura

- Posiedzieć w spokoju nie można!- warknęła unosząc brew. Dotknęła palcami ziemi, przymykając oczy jak gdyby nigdy nic. Arin oczywiście wysłuchała prośby swojej podopiecznej bo jak mogło by być inaczej? Grube korzenie oplotły narwańców, każąc im zostać bez ruchu. Nie zrobiła im krzywdy oczywiście. Otworzyła oczy, przenosząc wzrok na brata. - Bezpiecznym miejscu? Jakim bezpiecznym miejscu? Martwiłam się o Ciebie..

Hao Asakura

- W bezpiecznym miejscu do którego wrócę, gdy zajdzie potrzeba - odpowiedział przyglądajac się, jak dwójka usiłuje się wyrwać z splotów korzeni. Gdy nieco się uspokoili Hao pstryknął palcami a w jednek chwili korzenie się spaliły, nieco oparzając skórę i przypalając ubrania szamanów
- Nie ma powodu, by się o mnie martwić, przecież wiesz.. - dodał, gdy dwóch jego popleczników mrucząc coś pod nosem szło do dwóch naprzeciwległych punktów Obozu. Oboje patrzyli wilkiem na Livię.

Livia Asakura

Posłała im jedynie niewinny uśmiech i przeniosła wzrok na brata. Usiadła wygodniej, odgarniając włosy na plecy. - Muszę się o Ciebie martwić. Bezpiecznym miejscu..obawiam się,że nie ma takie już.- odparła cicho, spuszczając wzrok na ogień. Arin pojawiła się obok nich, krzyżując ręce pod piersiami.
- Nie musiałeś ich spalać..- mruknęła obrażona.

Hao Asakura

- Wybacz - odparł uśmiechając się - Tamtej dwójce chyba też się to nie spodobało.. - mruknął ciszej.
- Jeżeli chcesz, rozgość się, ja idę do namiotu. Nie spałem chyba od wieków - powiedział i przeciągnął sie. Ostatni raz spojrzał na siostrę po czym wstał i udał sie do namiotu.